sobota, 10 maja 2014

Rozdział VI

- Zatrzymaj auto! - krzyknęłam zanim Jason przejechał sto metrów.
Spojrzał na mnie przez sekundę, po czym jego wzrok wrócił na drogę. Moja wściekłość wzrosła. Wszystko co trzymałam w sobie uleciało wraz z otworzeniem moich ust.
- Zatrzymaj to pieprzone auto, Jason. Ja nie żartuję.
Kiedy nie zatrzymał samochodu i jechał dalej, otworzyłam drzwi. Jason natychmiast nacisnął hamulec, dzieki czemu podskoczyłam na swoim własnym siedzeniu. Tutaj pojawiła się moja szansa na opuszczenie samochodu i ucieczkę.
- Nawet do mnie nie podchodź Jason - powiedziałam bardzo pewna siebie - Nie decydujesz o tym czy zostaję czy nie. Nie masz mnie na własność.
- Wracaj do auta, Jessica - zażądał Jason, ignorując moje wcześniejsze słowa.
- Nie - odwróciłam się i rozpoczęłam spacer. Natychmiast poczułam zawroty głowy, wiec jak tylko zaczęłam kaszleć musiałam zatrzymać się w miejscu. Jason podbiegł do mnie, przytrzymując mnie swoimi rękoma. Pochylałam się, jakbym miała zaraz wymiotować, zamiast tego, mocno odkaszlnęłam i splunęłam krwią. Spojrzałam na górę, zlękniona tym, że Jason był obserwatorem zajścia.
- Właśnie dlatego miałaś wrócić do auta - wyszeptał cicho. Otarłam krew z ust i zostałam odprowadzona do samochodu. Nie czułam się najlepiej. Mój wzrok był zamazany. Jason usiadł za kierownicą. Prowadził za szybko, ale nie obchodziło mnie to teraz - byłam zbyt zajęta tym by nie zemdleć. Kilka minut później dotarliśmy do domu. Jason wniósł mnie do środka, krzycząc przy tym do Logana. Moje ciało było jak ciężarki, które ciągnęły mnie na dół.
Wszystko było do góry nogami. Jason położył mnie na sofie w salonie. Zaraz po przybyciu Logana, obydwoje zaczęli się kłócić i głośno krzyczeć, później panowała tylko ciemność.


Moje oczy szeroko się otwarły, gwałtownie wciągnęłam powietrze, jakbym nie odbywała procesu wymiany powietrza na dwutlenek węgla od długiego czasu. Byłam w białym pomieszczeniu. Rozglądałam się ciekawa, gdzie się właściwie znajduję. Miałam wenflon w ręce, musiałam być w szpitalu. Próbowałam sobie przypomnieć co się ze mną stało. Nie dane mi to jednak było dojść do czegokolwiek, ponieważ drzwi rozwarły się na oścież. Znajomy damski głos zbliżał się. Miała na sobie czarny strój, a jej włosy upięte były w kitkę. Usiadła na krześle, obok łóżka na którym się znajdowałam.
- Pamiętasz mnie ? - zapytała miłym głosem.
Początkowo nie rozpoznawałam jej, ale długo mi to nie zajęło.
- Jesteś z FBI - zdałam sobie sprawę, a wściekłość we mnie wzrosła.
- Tak, masz racje - uśmiechnęła się, kontynuując z poważniejszym tonem w głosie - Wiesz dlaczego tutaj jesteś ? - zapytała.
Zaprzeczyłam ruchem głowy, pamiętając jedynie moją kłótnie z Jasonem.
- Chorujesz na kłębuszkowe zapalenie nerek - mówiła, zauważając zmienne emocje na mojej twarzy - mogłaś stracić nerkę... Czy wiesz jak się tutaj dostałaś ? - zapytała po chwili ciszy.
Byłam coraz bardziej zdenerwowana, przez jej wszystkie pytania.
- Nie.
- Jakiś mężczyzna cię tutaj przyniósł, znalazł cię mdlejącą - spojrzała na mnie podejrzanie.
- Czego chcesz? - zapytałam, chcąc by już wyszła.
- Chcę odpowiedzi.
- Jakiej odpowiedzi?
- Dlaczego uciekłaś z Jasonem McCanem?  Gdzie on jest ?
- Okay - odpowiedziałam, jakbym miała zamiar odpowiedzieć na jej wszystkie pytania. Jej głowa znalazła się bliżej mnie. Otworzyłam usta i spojrzałam na nią.
- Jeśli myślisz, że zamierzam ci coś powiedzieć to jesteś trochę naiwna.
Odsunęła się ode mnie, wyglądała na zirytowaną moim zachowaniem. Wstała i podeszła do drzwi wcześniej się odwracając - Mam zamiar go znaleźć. Jest najbardziej poszukiwanym przestępcą w USA, czy ty naprawdę jesteś tak głupia by myśleć, że możesz go ukryć ?
Wyszła zaraz po zakończeniu monologu wraz z pytaniami retorycznymi. W jedynym miała rację, od nie mógł ukrywać się wiecznie. Znajdą go. Zawsze znajdują. Zanim mogłam zagłębić się w dalsze przemyślenia, drzwi otworzyły się jeszcze raz..
- Logan ? - zapytałam zaskoczona - Co ty tutaj robisz?
- Jestem tym "mężczyzną, który cię znalazł"- uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
- Jak ?
- Zgaduję, że pytasz o to, jak mogłem tu przyjść bez aresztowania - kiwnęłam głową - Więc.. nigdy nie pokazuję się publicznie z Jasonem ani z żadnym innym członkiem gangu.. - usiadł się na miejscu, na którym przed chwilą siedziała Wilson - Wszystko w porządku ?
- Tak, jestem odrobinę zmęczona.
- Przepraszam, nie zauważyłem, żeby coś było nie tam.
- Nie musisz przepraszać. Nie miałeś szans by to widzieć.
- Wiem, ale powinienem wiedzieć, że będziesz potrzebowała wkrótce opieki medycznej.
- Jest dobrze. Czuję się dobrze - powiedziałam, lekko się uśmiechając na potwierdzenie swoich słów - Co z Jasonem?
- Jest w domu, martwi się o ciebie.
- Więc dlaczego się zachowuje, tak jak się zachowuję w stosunku do mnie?
- Jest po prostu zestresowany - powiedział - kiedy byłaś w śpiączce, siedział tak długo jak tylko mógł, to nie jest jego wina.
Pokiwałam, wdzięczna za ta odpowiedź.
- Idź spać, pójdę już - Logan wyszeptał, wstając cicho z krzesła i wychodząc z sali.
- Proszę, zostań.
Pokiwał głową i uśmiechnął się, po czym wpadałam w objęcia Morfeusza.