środa, 30 lipca 2014

Rozdział VII

Obudziłam się zlana potem i z trzęsącymi się dłońmi. Przeskanowałam pokój przypominając sobie koszmar, który dopiero co przeżyłam. Poczułam strach, który obejmował panowanie nad moim ciałem. W miejscu gdzie siedział Logan, była teraz tylko pusta przestrzeń. Próbowałam się uspokoić, ale nie mogłam wyzbyć się wrażenia, że ktoś obserwuje każdy mój ruch czekając na właściwy moment.
Oderwałam rurki, które po przyłączane były do aparatury, co spowodował jedne wielkie beep. Stanęłam na nogach bardzo powoli w obawie, że się przewrócę. Kiedy zrobiłam już pierwszy krok, nie zatrzymałam się. Wzięłam ubrania, które leżały na krześle i zmieniałem moją szpitalną szatę w coś normalnego. Zajęło mi to chwilę, ponieważ nadal byłam bardzo słaba.
Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się długi korytarz z drzwiami po każdej stronie. Przy ścianach stało kilka pustych łóżek. Kiedy byłam już przy końcu korytarza, paru doktorów przebiegło obok mnie krzycząc coś jeden do drugiego. Tak jak się spodziewałam wbiegli do sal z której wyszłam, myśląc że umarłam. Nie tracąc więcej czasu, zaczęłam pół biegiem kierować się w stronę wyjścia.
Kiedy miałam już wychodzić zauważyłam coś, co totalnie mnie zamroziło. Ludzie w policyjnych mundurach stali przy drzwiach wyjściowych i wyglądali jakby ich pilnowali. Wyprostowałam się i z podniesioną głową ruszyłam w ich stronę powtarzając sobie, że to nie mnie pilnują przed ucieczką. Właśnie nacisnęłam klamkę kiedy jeden z nich odezwał się:
- Proszę Pani?
Opuściłam głowę i ignorując go szłam dalej. Słyszałam kroki za sobą i chwilę później ktoś chwycił mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Moje oczy spotkały się z tymi policjanta.
- Nie możesz opuścić szpitala.
- Dlaczego nie? - zapytałam.
- Agentka Wilson chce z Tobą porozmawiać.
- Nie mam tu nic do powiedzenia?
- Nie, patrząc na wszystko co stało się w ciągu ostatnich dwóch lat - wytłumaczył zaciągając mnie spowrotem do szpitala.

***
- Kogo się boisz? - zapytała Agentka Wilson, kiedy ja wpatrywałam się w szybę, jestem pewna że po drugiej stronie stoją inni policjanci.
Pokój w którym się znajdowałyśmy miał szare ściany i betonową podłogę. Siedziałam na krześle przy dużym czarnym stole a Wilson siedziała zaraz naprzeciwko mnie. Mała lampa na suficie była jedynym światłem które było w pokoju. Myślałam o jej pytaniu. Dlaczego chce to wiedzieć? Co ona podejrzewa?
- Kogo się boisz? - powtórzyła.
Spojrzałam jej w oczy. Miała kilka zmarszczek w okolicy czoła ale wyglądała na bardzo młodą, może była gdzieś po 20.
- Nie boję się - odpowiedziałam wpatrując się teraz w moje paznokcie.
- Wiem że dużo się wydarzyło i to musiało być... - zatrzymała się jakby szukała odpowiedniego słowa. Po kilku sekundach znów się odezwała - Czego mi nie mówisz?
Poczułam się nieswojo kiedy to powiedziała. Nie wiem co odpowiedzieć.
- Jessica, pozwól że Ci to wytłumaczę - zaczęła - Jeśli powiesz mi gdzie jest Jason, nie będziesz oskarżona o nic. Ale jeśli nie, to pociągną się za Tobą konsekwencje za ukrywanie ważnych informacji przed policją.
- Nie wiem gdzie on jest - powiedziała prawdę.
Oparła się na krześle i wpatrywała się we mnie jakby chciała określić czy mówię prawdę.
- Dobrze ale wiedz, że dowiemy się jeśli kłamiesz.
Przytaknęłam. Kobieta westchnęła tylko i powiedziała:
- Musisz zacząć mówić.
- Przecież mówię - odparłam.
- Kogo się boisz?
- Nikogo.
- Przestań kłamać - prawie że krzyknęła - Jasona?
Nie odpowiedziałam więc kontynuowała - Alexa?
Kiedy usłyszałam jego imię, spojrzałam na nią ujawniając się. Skąd ona wiedziała?
- Nie - odpowiedziałam cicho.
- Dlaczego się go boisz? - zapytała - Widziałaś go? Rozmawiał z Tobą? Groził Cie?
- Kiedy mogę stąd iść? - zapytałam ignorując ją.
- Gdzie chcesz pójść? Nie masz już domu.
- Nie czuję się najlepiej - przyznałam - Nie chcę już dłużej tu siedzieć.

***
Jason's POV

- Dlaczego zawsze jesteś taki zdystansowany? - zapytała moja dziewczyna Rebecca.
- Co masz na myśli? - odparłem chociaż wiedziałam dokładnie o co jej chodzi. Ostatni tydzień był najgorszy. Po tym jak Logan zawiózł Jessice do szpitala, nie umiałem się na niczym skupić. Jedyne o czym myślałem to ONA.

- Ona musi jechać do szpitala Jason - krzyczał do mnie Logan.
Moje oczy przeskakiwały z chudego i bladego ciała Jessicy na Logana. Nie mogę zawieźć jej do szpitala. Zabiorą ją ode mnie, ale nie mogę tak po prostu dać jej umrzeć. Nie mogę jej stracić.
- Okej - powiedziałem pewny siebie mimo że w środku załamywałem się powoli.
Bez zbędnych komentarzy Logan podniósł jej słabe ciało i posadził ją w jednym z czarnych samochodów. Właśnie miałem wsiąść od strony pasażera kiedy chłopak mnie zatrzymał.
 - Wpuść mnie do środka - zażądałem zirytowany.
- Nie, jak myślisz co się stanie kiedy wejdziesz do szpitala pełnego ludzi? 
Zawahałem się przez moment ale zamknąłem drzwi. Nienawidzę tego uczucia bezradności? Ale co mogłem zrobić? Nic...

Rebecca wyrwała mnie ze wspomnień mówiąc: - Nawet mnie nie słuchasz - i wychodząc z pokoju. Jest na mnie wkurzona bo nie poświęcam jej uwagi ale pewnie też dlatego że domyśla się o co chodzi ze mną i Jessicą.  Moje myśli znów zostały zakłócone, tym razem przez Logana.
- Nie ma jej w szpitalu.
Spojrzałem na niego zmieszany.
- Jessicy już nie ma w szpitalu.
Wstałem z kanapy i poczułem jak gniew opętał moje ciało.
- Co masz na myśli mówiąc że już jej tam nie ma? - wrzasnął zwijając dłonie w pięści.
- Kiedy tam poszedłem powiedzieli mi że jest na posterunku policji - wyjaśnił, wyglądał na przerażonego.
- Powiedziałem Ci żebyś miał ją na oku!
- Miałem, przysięgam Jason.
- Więc dlaczego jej tam nie ma? - zapytałam trzymając go za koszulkę i przyciskając go do ściany, gotowy by zadać cios.
- Już Ci powiedziałem - odpyskował czym zdenerwował mnie jeszcze bardziej.
- Jak do kurwy nędzy mogłeś pozwolić by coś takiego się stało? - wrzasnąłem na niego.
Właśnie miał odpowiedzieć ale Matt przerwał nam wchodząc do pokoju.
- Jest tu ktoś kto chce z Tobą porozmawiać - powiedział zmieszany całą sceną. Rzuciłem Loganowi ostatnie spojrzenie i wyszedłem z pokoju. Tym razem miał szczęście, gdyby nie Matt, jest szansa że już by nie oddychał.
Poszedłem za Mattem. Na dole stał jakich chłopak tyłem do mnie. Kiedy się odwrócił zorientowałem się kto to: Alex. Uśmiechnął się złośliwie i powiedział - Tęskniłeś?

---------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam . Nie mam żadnego usprawiedliwienia, jedynie lenistwo :(( błagam wybaczcie :((( Mam nadzieje że rozdział wam się spodoba <333

sobota, 10 maja 2014

Rozdział VI

- Zatrzymaj auto! - krzyknęłam zanim Jason przejechał sto metrów.
Spojrzał na mnie przez sekundę, po czym jego wzrok wrócił na drogę. Moja wściekłość wzrosła. Wszystko co trzymałam w sobie uleciało wraz z otworzeniem moich ust.
- Zatrzymaj to pieprzone auto, Jason. Ja nie żartuję.
Kiedy nie zatrzymał samochodu i jechał dalej, otworzyłam drzwi. Jason natychmiast nacisnął hamulec, dzieki czemu podskoczyłam na swoim własnym siedzeniu. Tutaj pojawiła się moja szansa na opuszczenie samochodu i ucieczkę.
- Nawet do mnie nie podchodź Jason - powiedziałam bardzo pewna siebie - Nie decydujesz o tym czy zostaję czy nie. Nie masz mnie na własność.
- Wracaj do auta, Jessica - zażądał Jason, ignorując moje wcześniejsze słowa.
- Nie - odwróciłam się i rozpoczęłam spacer. Natychmiast poczułam zawroty głowy, wiec jak tylko zaczęłam kaszleć musiałam zatrzymać się w miejscu. Jason podbiegł do mnie, przytrzymując mnie swoimi rękoma. Pochylałam się, jakbym miała zaraz wymiotować, zamiast tego, mocno odkaszlnęłam i splunęłam krwią. Spojrzałam na górę, zlękniona tym, że Jason był obserwatorem zajścia.
- Właśnie dlatego miałaś wrócić do auta - wyszeptał cicho. Otarłam krew z ust i zostałam odprowadzona do samochodu. Nie czułam się najlepiej. Mój wzrok był zamazany. Jason usiadł za kierownicą. Prowadził za szybko, ale nie obchodziło mnie to teraz - byłam zbyt zajęta tym by nie zemdleć. Kilka minut później dotarliśmy do domu. Jason wniósł mnie do środka, krzycząc przy tym do Logana. Moje ciało było jak ciężarki, które ciągnęły mnie na dół.
Wszystko było do góry nogami. Jason położył mnie na sofie w salonie. Zaraz po przybyciu Logana, obydwoje zaczęli się kłócić i głośno krzyczeć, później panowała tylko ciemność.


Moje oczy szeroko się otwarły, gwałtownie wciągnęłam powietrze, jakbym nie odbywała procesu wymiany powietrza na dwutlenek węgla od długiego czasu. Byłam w białym pomieszczeniu. Rozglądałam się ciekawa, gdzie się właściwie znajduję. Miałam wenflon w ręce, musiałam być w szpitalu. Próbowałam sobie przypomnieć co się ze mną stało. Nie dane mi to jednak było dojść do czegokolwiek, ponieważ drzwi rozwarły się na oścież. Znajomy damski głos zbliżał się. Miała na sobie czarny strój, a jej włosy upięte były w kitkę. Usiadła na krześle, obok łóżka na którym się znajdowałam.
- Pamiętasz mnie ? - zapytała miłym głosem.
Początkowo nie rozpoznawałam jej, ale długo mi to nie zajęło.
- Jesteś z FBI - zdałam sobie sprawę, a wściekłość we mnie wzrosła.
- Tak, masz racje - uśmiechnęła się, kontynuując z poważniejszym tonem w głosie - Wiesz dlaczego tutaj jesteś ? - zapytała.
Zaprzeczyłam ruchem głowy, pamiętając jedynie moją kłótnie z Jasonem.
- Chorujesz na kłębuszkowe zapalenie nerek - mówiła, zauważając zmienne emocje na mojej twarzy - mogłaś stracić nerkę... Czy wiesz jak się tutaj dostałaś ? - zapytała po chwili ciszy.
Byłam coraz bardziej zdenerwowana, przez jej wszystkie pytania.
- Nie.
- Jakiś mężczyzna cię tutaj przyniósł, znalazł cię mdlejącą - spojrzała na mnie podejrzanie.
- Czego chcesz? - zapytałam, chcąc by już wyszła.
- Chcę odpowiedzi.
- Jakiej odpowiedzi?
- Dlaczego uciekłaś z Jasonem McCanem?  Gdzie on jest ?
- Okay - odpowiedziałam, jakbym miała zamiar odpowiedzieć na jej wszystkie pytania. Jej głowa znalazła się bliżej mnie. Otworzyłam usta i spojrzałam na nią.
- Jeśli myślisz, że zamierzam ci coś powiedzieć to jesteś trochę naiwna.
Odsunęła się ode mnie, wyglądała na zirytowaną moim zachowaniem. Wstała i podeszła do drzwi wcześniej się odwracając - Mam zamiar go znaleźć. Jest najbardziej poszukiwanym przestępcą w USA, czy ty naprawdę jesteś tak głupia by myśleć, że możesz go ukryć ?
Wyszła zaraz po zakończeniu monologu wraz z pytaniami retorycznymi. W jedynym miała rację, od nie mógł ukrywać się wiecznie. Znajdą go. Zawsze znajdują. Zanim mogłam zagłębić się w dalsze przemyślenia, drzwi otworzyły się jeszcze raz..
- Logan ? - zapytałam zaskoczona - Co ty tutaj robisz?
- Jestem tym "mężczyzną, który cię znalazł"- uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
- Jak ?
- Zgaduję, że pytasz o to, jak mogłem tu przyjść bez aresztowania - kiwnęłam głową - Więc.. nigdy nie pokazuję się publicznie z Jasonem ani z żadnym innym członkiem gangu.. - usiadł się na miejscu, na którym przed chwilą siedziała Wilson - Wszystko w porządku ?
- Tak, jestem odrobinę zmęczona.
- Przepraszam, nie zauważyłem, żeby coś było nie tam.
- Nie musisz przepraszać. Nie miałeś szans by to widzieć.
- Wiem, ale powinienem wiedzieć, że będziesz potrzebowała wkrótce opieki medycznej.
- Jest dobrze. Czuję się dobrze - powiedziałam, lekko się uśmiechając na potwierdzenie swoich słów - Co z Jasonem?
- Jest w domu, martwi się o ciebie.
- Więc dlaczego się zachowuje, tak jak się zachowuję w stosunku do mnie?
- Jest po prostu zestresowany - powiedział - kiedy byłaś w śpiączce, siedział tak długo jak tylko mógł, to nie jest jego wina.
Pokiwałam, wdzięczna za ta odpowiedź.
- Idź spać, pójdę już - Logan wyszeptał, wstając cicho z krzesła i wychodząc z sali.
- Proszę, zostań.
Pokiwał głową i uśmiechnął się, po czym wpadałam w objęcia Morfeusza.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział V

Otworzyłam powoli oczy gdy poczułam że zbiera mi się na wymioty. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju mając nadzieje że szklanka wody coś mi pomoże. Zeszłam po schodach do kuchni i nalałam interesujący mnie napój ale zanim zdążyłam napić się chociaż łyka, zaczęłam dusić się własnym kaszlem. Podniosłam dłoń by zakryć usta gdy poczułam drapiące uczucie w gardle. Gdy trochę mi przeszło usłyszałam za sobą czyjś głos.
- Wszystko w porządku?
Spojrzałam na swoją dłoń zdając sobie sprawę że znajduje się na niej krew. Szybko podbiegłam do zlewu by pozbyć się niechcianej substancji jak najszybciej.
- Jest okej - odpowiedział odwracając się.
Moje oczy napotkały brązowe tęczówki Jason'a, w których dostrzegłam oznaki troski.
- Masz tu coś - pokazał na moje usta.
Szybko otarłam usta dłonią na której znów pokazała się krew. Nie wiedziałam co powiedzieć więc wyminęłam go i skierowałam się do salonu, ale odeszłam nawet metra gdy złapał mnie za nadgarstek. 
- Powiedz mi co się dzieje - powiedział poważnym głosem.
- Nic się nie dzieje.
- Krwawisz.
- Przestań - powiedziałam tym samym tonem co on.
- Co?
- Nie zachowuj się jakby Ci zależało.
- Zależy.
- Jasne - wymamrotałam i wyszarpnęłam się z jego uścisku.
Wytarłam łzy które popłynęły mi po policzku. Moje całe ciało mnie bolało i czułam się strasznie zmęczona, muszę się porządnie wyspać. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, ale coś jest nie tak. Może jestem po prostu zestresowana i nie ma się czym przejmować?
Założyłam moje czarne conversy i wyszłam na zewnątrz, od razu poczułam ciepłe promienie słońa na mojej skórze. Mimo, że była zima było ciepło, jestem przyzwyczajona do śniegu w zimie więc aż trudno uwierzyć że niedługo święta. A zresztą mam to gdzieś i tak nie mam ochoty na święta w tym roku. Przeszłam wzdłuż ścieżki na której wcześniej stały auta, a teraz świeciła ona pustkami. Reszta pewnie gdzieś pojechała. Przeszłam się po sąsiedztwie, ciągle czujna bojąc się że ktoś mnie obserwuje. Wiem że to niezbyt mądre żeby spacerować samemu po nieznanym terenie, ale potrzebowałam świeżego powietrza.
Kiedy poczułam chłodne powietrze na mojej skórze zauważyłam mężczyznę stojącego na końcu drogi. Zatrzymałam się czując budujący się we mnie strach. Mężczyzna był ubrany cały na czarno tak jak w moim śnie. To nie możliwe, pomyślałam. Kiedy zaczął zbliżać się w moim kierunku odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Dostałam do drzwi i szybko weszłam do domu. Wyjrzałam przez okno, żeby upewnić się że prześladowca dalej mnie śledził, ale nie było tam nikogo. Próbowałam uspokoić oddech lecz strach przejął nade mną kontrolę. Poczułam ogromny ból głowy, że aż musiałam oprzeć się o ścianę. Na trzęsących się nogach skierowałam się do kuchni, i złapałam pierwszą napotkaną rzecz - nóż. Rozejrzała się dookoła czując się obserwowana, ścisnęłam nóż mocniej gdy zauważyłam ciemną postać zbliżającą się w moją stronę. Mój wzrok się zamglił, nie czułam się dobrze.
Upuściłam nóż na podłogę i przyłożyłam dłoń do czoła, moje nogi odmówiły posłuszeństwa i upadłam na podłogę. Spojrzałam na osobę stojącą nade mną, wyglądał na zmartwionego. Powiedział coś ale nie zrozumiałam co. Klęknął obok mnie owijając swoje ramiona wokół mojej tali. Poczułam jego ciepłe ciało tuż przy moim, poczułam się bezpieczna.
Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy aż w końcu ktoś wszedł do kuchni.
- Co się dzieje? - Jason zapytał patrząc na mnie i Logan'a.
- Myślę, że miała atak paniki - odpowiedział chłopak wypuszczając mnie z objęć.
- Czy wszystko z nią w porządku?
- Tak - wtrąciłam.
Wstałam z podłogi skierowałam się w stronę schodów ale kiedy usłyszałam jak szepczą moje imię, zatrzymałam się i podsłuchałam ich rozmowę.
- Coś złego dzieje się z Jessicą - powiedział z przekonaniem - A ty jesteś jedynym, który może odkryć co to takiego.
Wiem, że było to kierowane do Logana, ponieważ tylko on znał się na medycynie. Chłopak nic nie odpowiedział, więc Jason znów przemówił:
- Wiesz, że coś jest nie tak.
- Tak, ale to może również być nic poważnego - wyjaśnił Logan - Wiesz przez ile musiała przejść, to normalne...
- To normalne by kaszlać krwią? - przerwał mu Jason
- Co?
- Widziałem jak krztusiła się krwią, a o ile wiem to nie jest normalne.
- Wiele rzeczy mogło to spowodować, nie mogę być na sto procent pewny w tym momencie.
- A kiedy?
- Daj mi trochę czasu, żebym mógł się dowiedzieć.
Stałam jak zamrożona na ostatnim schodku spoglądając w kierunku kuchni. Logan wydawał się strasznie zamyślony a to oznaczało że coś jest na rzeczy. Usłyszałam kroki więc szybko uciekłam do swojego pokoju. Weszłam do łazienki czując zawroty głowy, znowu. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Schowałam bolącą głowę w rękach kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Wszytko w porządku? - zapytał Logan.
- Tak - skłamałam wstając z podłogi.
- Na pewno? - nie uwierzył w moje słowa.
- Tak - odpowiedział jeszcze raz, otwierając drzwi.
Nasze spojrzenia się spotkały. Powinnam powiedzieć mu prawdę ale jak mogłam skoro sama jej nie znałam?
- Wiem, że coś się dzieje.
- Zawsze coś się dzieje, nic nowego.
Wyszłam z pokoju a następnie z domu. Nie mogę tu zostać...z Jasonem. Nie z nadzieję że może do mnie wróci. Kto powiedział że miłość nie umiera? Mogłabym wieść lepsze życie daleko stąd. Nie chcę już tak żyć. Wróciłam do pokoju, spakowałam rzeczy i jak najciszej potrafiłam, wymsknęłam się z domu. Kiedy byłam już na zewnątrz ani się oglądnęłam, zaczęłam biec. Uciekałam sąsiednią ulicą, nie wiem ile już to trwało ale kiedy byłam wystarczająco daleko od domu, zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem a jedyne co widziałam to ogromny biały dom udekorowany świątecznymi ozdobami. Jakiś samochód przejeżdżał niedaleko mnie i dopiero wtedy zorientowałam się czyj on był - Jason'a. Bez namysłu znów zaczęłam biec. Słyszałam jak Jason krzyczy za mną z samochodu ale nie słuchałam go. Nie zależy mu na mnie, powtarzałam sama sobie.
- Jessica, proszę, zatrzymaj się - krzyczał - Wracaj.
Mój oddech stał się płytki a wzrok zamazywał. Jason znalazł się tuż przy mnie, jadąc tym samym tempem.
- Jest źle, wsiadaj do samochodu - nakazał.
Nie odpowiedziałam idąc przed siebie.
- Wsiadaj to tego cholernego auta! - krzyknął.
- Nie wracam.
- Dlaczego?
- A dlaczego mnie tam przetrzymujesz?
Zamiast odpowiedzieć na moje pytanie powiedział : - Musisz odpoczywać, nie wyglądasz za dobrze.
- Nie muszę odpoczywać, wszystko ze mną w porządku. Nie wracam tam.
- Właśnie że wracasz.
- Nie, z całą pewnością nie.
Jason wysiadł z auta i biorąc mnie na ręce wsadził do samochodu.
- Nie możesz mnie zostawić - powiedział ruszając z piskiem opon.

---------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie jest, chciałam was bardzo bardzo bardzo bardzo przeprosić że nie dodawałam rozdziału tak długo ale miałam taki nawał rzeczy do zrobienia. Wiecie, liceum daje się we znaki. Dzisiaj udało mi się go przetłumaczyć bo trochę się pochorowałam, no ale mniejsza. Jeszcze raz baaaardzo przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie KOCHAM WAS <3 Miłego czytania <3

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział IV

Jechaliśmy autem przez kilka godzin. Nikt nie odezwał się ani słowem, na to co miało miejsce na stacji z Jasonem i ze mną. Nawet dziewczyna Jasona siedziała cicho. Cała moja głowa bolała jak diabli, zmuszając się do myślenia. Jason spoglądał na mnie przez lusterko. Za każdym razem go ignorowałam, udając że oglądam widoki za oknem. Cisza panowała w aucie, powodując, że napięcie rosło.
Nie długo później, Jason podjechał autem na podjazd ogromnego, białego domu. Wyglądało na naprawdę drogie sąsiedztwo, gdzie każdy miał ogromne domy i basen w ogródku. Wszystkie domy były białe, a ulica była bardzo czysta. Bałam się że ją pobrudzę, wychodząc z pojazdu. Opuściłam samochód, na zewnątrz stał tylko Jason. Wzięłam głęboki wdech świeżego powietrza i skierowałam się w stronę domu. Poczułam lekki powiew zimnego powietrza na moich nagich ramionach, powodujące gęsią skórkę.
Czekałam przed frontowymi drzwiami, aż wszyscy wejdą. Drugie auto z innymi ludźmi, wjechało na podjazd. W tym czasie Jason otworzył nam drzwi, więc mogliśmy wreszcie wejść do środka. Jason chciał chwycić moje ramie i coś powiedzieć, ale pośpiesznie zrobiłam unik i weszłam do domu. Nie chciałam z nim rozmawiać o naszym małym problemie, ponieważ wyraźnie powiedział co chciał, więc nie widziałam powodu by o tym jeszcze raz dyskutować.
Usłyszałam Logana mówiącego cicho do Jasona. Chwilę później Logan znalazł się obok mnie. Obrócił głowę w moją stronę, mówiąc.
- On nie miał tego na myśli, nie chciał tego..
- Czy możemy o tym proszę nie rozmawiać ? - zapytałam, przerywając - Jestem zmęczona, czując się ciągle przykro z tego powodu. Nie chcę tego więcej, więc czy mógłbyś przestać, proszę ?
- Okej, oczywiście - powiedział, patrząc na mnie przez kilka sekund.
- Dzięki - zaczęłam znowu iść.
Logan pokazał mi schody i jasny, biały korytarz. Zatrzymał się na kilka sekund przed drzwiami po lewej. Były tam po cztery pary drzwi po każdej stronie, a na końcu korytarza było ogrome okno, rozświetlające pomieszczenie. Otworzyłam drzwi, przed którymi stał Logan. Zatrzymałam się w ogromym pokoju w porównaniu do poprzedniego. Ściany były pomalowane na niebiesko, a meble były całe białe. Łóżko było na dwie osoby, postawione pod ścianą na przeciwko drzwi. Okno było na tej samej ścianie, przy której było łóżko. Białe biurko i krzesło z kredensem po prawej stronie. Wisiało tam lustro. Na tej samej ścianie były starodawne drzwi. Przeszłam przez pokój i otworzyłam je powoli, zaglądając do środka. To była łazienka z ogromnym lustrem z brązowym obramowaniem i umywalką. Ściany były białe. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Logana, który nadal stał w przejściu z małym uśmiechem na ustach.
- Co ? - zapytałam.
- Nie, nic - powiedział, obracając się - Wyglądasz na szczęśliwą.
Mówiąc to, opuścił pokój. Szczęśliwa? To jest to słowo, które nie było używane w moim słowniku. Lubiłam je słyszeć znowu, może to było tylko potwierdzenie, że nowu jestem szczęśliwa. Czy ja jestem szczęśliwa? Odepchnęłam te myśli od siebie, chwytając walizkę, którą Logan zostawił w korytarzu dla mnie. Położyłam ją na łóżku, zamknęłam drzwi i otworzyłam ją, wyciągając rzeczy. Przeszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi zanim włączyłam wodę, pod prysznicem. Zsunęłam z siebie ubrania i spojrzałam na siebie w lustrze nad umywalką. Kilka siniaków pojawiło się na moim brzuchu i ramionach. Spojrzałam na nie zmieszana. Minęło trochę czas odkąd je ostatnio widziałam i na pewno nie chciałabym być zraniona w tych miejscach. Odepchnęłam te myśli i poszłam wziąć prysznic.
Czułam na sobie ciepłą wodę, uderzającą w moje ciało, relaksowałam się. Każda myśl w mojej głowie znikała w następnej sekundzie. Czułam uśmiech, który formował się na moich ustach. Ciesząc się ciszą, którą miałam po raz pierwszy od niepamiętnych dni.
Kaszel przerwał ciszę. Moja ręka powędrowała do ust. Zaczęłam mocno kaszleć. Spojrzałam na moją rękę i zobaczyłam czerwoną ciecz. Otarłam usta jak tylko zdałam sobie sprawę, że była to krew. Szybko sie umyłam. Coś było nie tak, czułam to. Pierwszy raz się tak zdarzyło. Może to był tylko jeden z objawów wybudzenia się ze śpiączki po tak długim czasie. Byłam lekko oszołomiona, wychodząc z prysznica. Ubrałam się tak szybko jak umiałam. Spojrzałam na moją bladą twarz i westchnęłam, czując jak krótka chwila szczęścia mija. Otworzyłam drzwi od łazienki i weszłam do pokoju.
Spojrzałam w lustro nad kredensem. Miałam na sobie czarne legginsy i niebieską koszulkę. Moje policzki były zapadnięte moje oczy były puste. Czułam smak krwi w moich ustach, wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę schodów. Na szczęście nie widziałam nikogo, weszłam do pokoju z kanapą i płaskim telewizorem. Kuchnia była obok salonu. Była ogromna z ogromną lodówką i stołem kuchennym. Była niesamowita. Kontynuowałam mój spacer do zlewu, chwyciła szklankę , z górnej szafki i nalałam do niej wody. Wypłukałam usta.
Jak tylko położyłam szklankę na szafce, ktoś za mną się odezwał.
- Nie wiedziałam, że tu będziesz - obróciłam się, widząc dziewczynę Jasona. Dziwnie to brzmiało w mojej głowie, że spotykała się z moim.. mam na myśli z Jasonem, oczywiście. Wymusiłam uśmiech, nie odzywając się, ponieważ czekałam aż skończy swoje zdanie.
- Jestem Rebecca, swoją drogą - powiedziała w końcu.
- Jessica - wydusiłam z siebie.
Zobaczyłam swoją szansę ucieczki z kuchni. Nie czułam się dobrze, będąc blisko niej. Właśnie miałam wychodzić, kiedy odezwała się ponownie.
- Nie wiem co próbujesz zrobić, lub o czym myślisz, ale nikt nie może zabrać Jasona odemenie - ostrzegła mnie - Trzymaj się od niego z daleka.
Patrzyłam na nią oszołomiona, przez to co powiedziała i już miałam się odezwać, kiedy do kuchni wszedł Jason. Wyglądał na zmęczonego, miał straszne wory pod oczami, a jego włosy były w perfekcyjnym nieładzie. Spojrzał najpierw na mnie, później na Rebecce, uśmiechającej się do niego. Potrzasnęłam głową i opuściłam kuchnie, robiąc szybkie kroki.
Miałam właśnie wchodzić po schodach, słysząc głos Logana za mną.
- Właśnie mieliśmy jeść, jeślibyś chciała dołoączyć do nas..
- Tak naprawdę nie mam apetytu - odpowiedziałam.
- Nic nie jadłaś dzisiaj.
- Wiem, ale nie mam apetytu - powtórzyłam.
- Wszystko dobrze?
- Myślę, że jestem zmęczona.
- Okej - Logan wyglądał na zmartwionego, ale oczywiście był. Powiedział, że jeśli coś mi się stanie Jason go zabije. Nie myślałam, że to może być prawda, patrząc na to jak wcześniej Jason mnie potraktował. Właśnie zaczęłam myśleć, czy on w ogóle kiedyś mnie lubił?
Zaczęłam iść schodami na górę, wreszcie dotarłam do mojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam się na łóżku czując ciemność. Chwilę później śniłam.
Zobaczyłam dwoje ludzi stojących przedemną. Próbowałam coś powiedzieć, ale moje ciało było jak zamrożone, powodując że nie mogłam się ruszyć. Jeden z nich wydawał się być znajomy, ale byli za daleko bym mogła ich zobaczyć. Potrząsnęli swoimi dłońmi. Znajoma osoba przyszła tam, gdzie właśnie stałam.
Im bliżej była, tym bardziej ją mogłam rozpoznać. Była kilka metrów przedemną, w końcu zobaczyłam kim była. Sekundę później myślałam, że mnie zauważyła, ale przeszła przezemnie. Wyglądał tak samo jak go zapamiętałam ostatnim razem. Nadal miał nienawiść w oczach, ale było też coś innego niż ostatnim razem. Nie wiedziałam co to było i nie planowałam dowiedzieć się.

To była prawda, Alex wrócił. Planował coś.


_________________________________________________________
Witajcie, kochani! :) xxx

Przepraszam, że nie dałam rady wcześniej wsadzić rozdziału, ale nie miałam na to czasu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie !
Miłego dnia, (jeśli ktoś ma to ferii :D) xxx

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział III

- Idziemy, teraz! - Jason powiedział wpadając do pokoju, w którym się znajdowałam.
Wstałam szybko całkowicie zmieszana - Co się dzieje?
Wszyscy biegali po całym domu co chwilę zbierając jakieś rzeczy. Od kiedy obudziłam się ze śpiączki, to pierwszy raz kiedy w tym domu panowała panika. Minęły cztery dni przez, które nie zrobiłam kompletnie nic. Jedyne co powiedział mi Jason to to, że nie mogę wyjść z domu. Wydawał się taki zdystansowany. Z daleka można było zauważyć, że coś lub ktoś go gryzie. Mam tylko nadzieję, nie byłam to ja.
- Nie mamy teraz czasu na pytania, Jessica - powiedział chłopak wrzucając moje rzeczy do torby.
Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale Logan wszedł do pokoju, wyglądając na równie zaskoczonego jak ja.
- O co chodzi? -zapytał Jasona, kiedy zauważył, że ja na pewno mu nie odpowiem.
- O to samo zapytałam - wtrąciłam.
- Dzwoniłem do ciebie mnóstwo razy! - powiedział Jason do Logana kiedy zapinał torby.
- Zostawiałem telefon w domu.
- Wiesz, że nie możesz robić takich rzeczy!
- Wiem, to już się nie powtórzy.
- Nie mogę powiedzieć dużo, jedynie że musimy się stąd ulotnić, i to szybko - powiedział Jason wychodząc z pokoju zostawiając mnie samą z Loganem.
Spojrzałam na chłopaka z nadzieją i powiedziałam - Przyniosłeś?
On przytaknął z uśmiechem i podał mi zwitek papieru który trzymał - Nie rozumiem, po co chcesz czytać gazety.
- Wybacz, ale jeśli dobrze pamiętam to byłam w śpiączce przez 7 miesięcy i nie mam pojęcia co się dzieje na świecie - powiedziałam zabierając ją z jego ręki - A nie mogę skorzystać z internetu, bo mogę robić tylko to na co pozwala mi Jason.
- Taki zasady, a ty musisz ich przestrzegać - powiedział Logan i opuścił pokój.
- Nie rozumiem tylko dlaczego traktujecie mnie jak więźnia - wymamrotałam sama do siebie.
Logan to jedyna osoba, z którą dogadywałam się jako tako w tym domu. Powiedział mi, że zanim spotkał Jason'a uczęszczał do szkoły medycznej. To właśnie dlatego Jason zabrał mnie tu kiedy zostałam potrącona przez samochód. Zapytałam Logana dlaczego postanowił dołączyć do gangu Jason'a ale nie odpowiedział mi, co tylko podsyciło moją ciekawość. To jeden z tematów, których próbował unikać i nie dało się nie zauważyć, że nie za bardzo przepadał za Justinem. To musi być dłuższa historia niż mi się wydawało.
Pozostali rzadko bywali w domu więc nie widywałam ich często. Oprócz Jason'a i Logana byli jeszcze Matt, Zack i Ryan.
Odwróciłam następną stronę gazety i nagłówek przykuł moją uwagę.

"Znany terrorysta Alex McCann po raz kolejny uciekł z więzienia"

Wściekłość przeszyłam moje całe ciało, miałam własnie czytać dalej kiedy usłyszałam odgłosu kroków. Wyrwałam kartkę i schowałam do kieszeni spodni chwilę przed tym jak Jason wszedł do pokoju.
- Chodź - powiedział chwytając moje ramie.
Bez słowa podążyłam za nim na zewnątrz po raz pierwszy od kiedy się obudziłam. Poczułam ciepłą orzeźwiającą bryzę na swojej skórze kiedy wdychałam świeże powietrze. Dwa samochody stały zaparkowane na podjeździe i chłopaki siedzieli już w środku. Jason zaciągnął mnie do czarnego auta z przyciemnianymi szybami. Usiadłam obok Logana, który z kolei siedział obok jakiejś dziewczyny, którą widziałam pierwszy raz w życiu. Miała jasno brązowe włosy i wredny wyraz twarzy. Nie wydawała się zbyt szczęśliwa z tego, że przebywałam w tym samochodzie. Spojrzałam na Jason'a który właśnie usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik. 
- Kim ona jest? - zapytała dziewczyna, kiedy ja miałam właśnie to zrobić.
Jason wyglądał jakby nie chciał odpowiadać na to pytanie, ale wiedział, że musi.
- To tylko stara znajoma.
- Oh, w porządku kochanie.

Jason musiał zauważyć smutek w moich oczach kiedy to powiedział, bo próbował coś do mnie mówić ale go ignorowałam. To był cios prosto w serce, ale nie mogłam tego po sobie pokazać. Skoro jestem dla niego tylko starą znajomą, może powinnam zacząć się tak zachowywać. I kim do cholery ona jest? Pokręciłam głową wyglądając przez szybę wpatrując się w drzewa, które mijaliśmy. Za każdym razem, gdy dziewczyna się odzywała cała aż kipiałam ze złości. Próbowałam ignorować jej wkurzającą rozmowę ale mimo to trudno było oprzeć się pokusie przywalenia jej.
Wydawało mi się że jechaliśmy co najmniej godzinę, zanim Jason zatrzymał samochód na stacji, żeby zatankować. Otworzyłam drzwi i wysiadłam ignorując polecenia wydane przez Jasona, o tym aby zostać w środku. Potrzebowałam świeżego powietrza, tego było dla mnie za dużo. Czułam się zdradzona.
Stacja nie była ogromna, ale posiadała sklepik gdzie można było kupić gazety. Wnętrze pomalowane było na ciemno niebiesko i miało duży znak powieszony nad wejściem. Weszłam do środka i przyśpieszyłam kroku gdy usłyszałam, że ktoś idzie za mną.
- Jessica! - Jason wrzasnął.
Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam. Spojrzałam na niego z gniewem i bólem wypisanym na twarzy. Zauważył to i zatrzymał się.
- Nie wiem co powiedzieć - zaczął.
- Wiesz co? Nic nie mów. Nawet się nie wysilaj bo wyraziłeś się dość jasno, więc już nie kłam.
- Nigdy nie kłamałem!
- Ale nie byłeś też szczery!
- Nie wiedziałem czy z tego wyjdziesz - powiedział - siedziałem przy tobie każdej noc przez pół roku ale nie obudziłaś się...
- Ale teraz tu jestem, a ty ani słowem nie wspomniałeś o tym, że masz dziewczynę - odgryzłam się - nie pomyślałeś, że to dość ważna informacja?
- Przepraszam.
- Mam to gdzieś - powiedziałam z bólem w głosie - Skończyłam z tobą.
Przeszłam obok niego i wyszłam z sklepu.
- Nie zrobisz mi tego! - Jason krzyczał za mną - Nie możesz sprawiać, że mi na tobie zależy a później tak po prostu odchodzić!
Łzy zaczęły cieknąc po moim policzku i mimo tego, że chciałam się odwrócić i wpaść mu w ramiona, nie mogłam. Kroki zbliżały się do mnie coraz szybciej i chwilę później Jason owinął ramiona wokół mnie.
- Nie odchodź ode mnie - powiedział smutnym głosem.
Odwrócił mnie kiedy był już pewien, że nie ucieknę. Nie czułam się dobrze. Wszystko zaczęło się kręcić a głowa aż pękała z bólu.
- To boli - zaczęłam.
- Co? Co Cię boli? - zapytał zmartwiony Jason.
- Wszystko.

-----------------------------------------------------------------------------
Jest nowy rozdział, co się dzieje?! Jaka nowa dziewczyna....oooo Jason jak ja Cię dorwę to ta twoja piękna buźka zostanie obita!!!
 O a teraz ważne sprawy:
1. Przepraszam, że rozdziału nie było w zeszłym tygodniu, ale nie miałam lapka bo....wylałam na niego herbatę :D wiem wiem, trzeba być nieźle inteligentnym żeby to zrobić...ale to własnie cała ja :D Dziękujcie 
Przemkowi, który go naprawił <3
2. Nowy szablon widzicie to cudoooo?! DZIĘKUJEMY BAAARDZO NASZEJ KOCHANEJ : GABI GRADZKIEJ <3 <3 kochamy Cię za niego <3
3. Zdjęcia nowych bohaterów w zakładce bohaterowie <3 

To tyle miłego czytania <3

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział II

Moje oczy zatrzepotały, tylko jak usłyszałam zamykające się drzwi, niedaleko mnie. Przez pierwsze kilka sekund wszystko wydawało się być zamazane, stopniowo stabiluzując się, bym mogła widzieć wyraźniej. Leżałam, patrząc na biały sufit. Obróciłam głowę w lewo, bez ruszania reszty ciała, ponieważ czułam się strasznie ciężko i nie byłam w stanie się poruszyć. Po lewej stronie było okno, nie za duże, ale wystarczające by wyjrzeć na zewnątrz. Niczego nie mogłam rozpoznać. Przypominało to coś, w deseń lasu. Spojrzałam na niebo, które zaczynało się robić ciemne. To musi być wieczór.
Poruszyłam głową w innym kierunku i zobaczyłam krzesło przy białej ścianie. Były tam też białe drzwi ze srebrną klamką. To muszą być te drzwi, przez które zostałam zbudzona. Wzięłam się w garść i całą moją siłą próbowałam się podnieść. W końcu wstałam, niemal od razu siadając. Zobaczyłam więcej. Leżałam na białaym łóżku z białą narzutą. Moja skóra była blada i wydawało się, że byłam mieszanką tego łóżka. Przesunęłam moim wzrokiem po całym ciele i zatrzymałam się na moim ramieniu, w które była wbita igła. Przyprawiło mnie to o nudności, ale odepchnęłam od siebie to uczucie i zdjęłam reszte kołdry z siebie. Moje nogi stały się chudsze, a ja sama ubrana byłam w niebieskie szorty i zielony t-shirt. Byłam niespokojna przez to miałam ochotę chwycić igłę, która była w mym ramioniu i wyciągnąć ją.
Poczułam łzę, formującą się w kąciku mojego oka, jak tylko poczułam ból, ale szybko ją otarlam. Stanęłam na trzęsących się nogach. Musiałam chwilę stać, zanim pokonałam pierwszy krok do drzwi. Pierwszy krok był najtrudniejszy, ponieważ nogi się trzęsły i czułam się jakby minęły lata odkąd ostatni raz chodziłam. Następny krok był łatwiejszy, ale w tym samym czasie, czułam się jakby minęły godziny dojścia do drzwi. Chwyciłam srebrną klamkę i pociągnęłam ją w dół, powodując otwarcie się przejścia. Zobaczyłam salon z dwoma kanapami i płaskim telewizorem. Ściany również były białe i było ogromne okno, pomalowane na czarno. Cienkie zasłonki sprawiały, że pokój wydawał się ciemniejszy z tylko jedną lampką na suficie, rozjaśniającą pomieszczenie.
- Halo? - wyszeptałam nie zdawając sobie sprawy jak niski był mój głos - Czy ktoś tu jest?
Nie było odpowiedzi. Spróbowałam jeszcze raz, trochę głośniej.
- Halo?
Minęło kilka sekund, zanim usłyszłam głośny hałas z pokoju niedaleko miejsca gdzie stałam. Brzmiało to jakby ktoś coś upuścił. Kroki zdawały się podążać w moim kierunku, wkrótce drzwi otworzyły się. To był wysoki, czarnowłosy facet, który zszokowany spoglądał na mnie. Nie mogłam go w ogóle rozpoznać. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, gdyby próbował coś zrobić.
- Kim jesteś ? -mój głos nadal był trochę zachrypnięty i niski.
- Jestem przyjacielem Jasona.
- Znasz Jasona? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak, znam go.
- Co sie stało?
- Nie wolno mi na to opowiedzieć - wyznał - właściwie, nie wolno mi nawet do Ciebie mówić.
Chciał jeszcze coś dodać, ale przerwały mu otwierane i zamykane drzwi.
- Dlaczego?
- To rozkaz - wzruszył ramionami.
- Cześć, Logan! - bardzo znajomy głos krzyknął do kolesia stojącego przedemną - zapomniałem telefonu.
Logan spojrzał na mnie wystraszony, ale szybko uspokoił sam siebie. Obrócił się do drzwi jak tylko się otworzyły. Bardzo znajoma postać poajwiła się przedemną i Loganem. Spojrzał na mnie, ale odrobinę inaczej, niż ostatnim razem. Nie zobaczył mnie na początku, ale jak już to zrobił, jego wzrok spoczął na mnie. Jego mimika twarzy zmieniła się w zaskoczenie.
- Jessica? - zapytałm powoli, zdając sobie sprawę, że to właśnie ja.
- Tak - pokiwałam głową, gdy na mojej twarzy formował się uśmiech.
Jason przerzucił swoją uwagę na Logana, który stał niezręcznie pomiędzy nami. Logan oczyścił swoje gardło, gdy zdał sobie sprawę z tego co Jason miał na myśli i powiedział - Muszę iść i coś zrobić.
Pośpiesznie wrócił do pokoju, z którego wyszedł i teraz byliśmy tylko my. Przeszedł kilka kroków w moją stronę i teraz stał tylko kilka metrów dalej.
- Co się stało ? - wreszcie zadałam nurtujące mnie pytanie.
- Potrąciło cię auto i myślałem, że cię straciłem - dowiedział ze smutkiem w jego głosie.

Stałam po środku stacji benzynowej, Jason był w środku. Nerwowo rozglądałam się dookoła, czekając aż Jason raczy wyjść na zewnątrz. Moje oczy spojrzały na drogę w lesie. Ludzka postać złapała mój wzrok. Osoba ta stała kilka metrów odemnie w lesie, więc nie mogłam zobaczyć dokładnie, ale jestem pewna, ze byla to dziewczyna. Patrzyła na mnie.

Bezmyślnie przeszła kilka kroków w stronę lasu, gdzie pojawiła się dziewczyna. Usłyszłam głośny dźwięk klaksonu. Obróciłam głowę gdzie jasne, czerwone auto jechało coraz szybciej w moją stronę. Ból uderzył we mnie. Pamiętam Jasona, który patrzył na mnie z góry. Jego łgodny głos, próbujący mnie uspokoić. Trzymał mnie w swoich ramionach, daleko. Daleko od wszystkiego. Mój wzrok zaczął się zmieniać, wszystko stawało sie czarne. Jedyna rzecz, która przypominała mi trwanie tutaj był głos Jasona, mówiący mi bym się nie poddawała. Nawet jeśli jest cieżko, ja zrobię to o co prosił, będę walczyć, to uczucie jednak prędko zmieniło się w zmęczenie.

- Jessica nie możesz mi tego zrobić, nie teraz - Jason powtarzał mi.
Ale tylko dwa małe słowa trzymały mnie przy życiu "kocham cię".

- Teraz pamiętam, byłam w śpiączce?
Jason pokiwał ze smutną twarzą wypisaną na całej jego twarzy, patrząc w dół.
- Jak długo ?
- Co? - Jason zapytał, nawet jeśli wiedział co powiedziałam i spojrzał na mnie.
- Jak długo byłam w śpiączce?
Jason wydawał się być zdystansowany, ale i tak odpowiedział, czekając chwilę. Nadając tej chwili trochę dramaturgii.
- Siedem miesięcy.
- Siedem miesiecy ? - powtórzyłam, oszołomiona - Muszę usiąść.
Usiadłam na stojącym niedaleko mnie krześle. Ułożyłam głowę w dłoniach i próbowałam poukładać sobie wszystkie informacje. Byłam w śpiączce siedem miesięcy, to wiecej niż pół roku. Było jedno pytanie, które mnie nurtowało, dlaczego Jason na mnie czekał? Nawet jeśli zastanawiałam się by go o to zapytać, nie zrobiłam tego. Nie byłam pewna czy chcę znać odpowiedzić, wiec trzymałam gębę na kłódkę.
- Jessica - powiedział Jason, siadając obok mnie - Muszę ci o czymś powiedzieć.
Uczucie jego ręki na moim ramieniu sprawiło, że na mnie spojrzałam. Wyglądał na nerwowego, wiec zapytałam o co chodzi.
- Ja nie.. - przerwał Logan, który wszedł do salonu, gdzie był Jason i ja.
- Inni wracają - ogłosił, jak tylko rozbrzmiały dźwięki auta.
- Już - Jason powiedział do siebie, gdy wstawał z kanapy. Zauważył moje zagubione spojrzenie, wiec otworzył usta i powiedział - Przepraszam, ale musisz wrócić z powrotem do pokoju.
- Co ?
- Przepraszam Jessica.
Próbował złapać moje ramie, ale ja dzielnie poradziałm sobie sama, idąc spokojnym krokiem w kierunku pokoju. Nagle każdy krok, który stawiałam, sprawiał mi ogromny ból. Jak tylko dostałam się do pokoju Jason zamknął drzwi i zakluczył je. Próbowałam otworzyć je, ale nie chciały współpracować ze mną. Rozejrzałam się wokoło po pokoju i zauważyłam kupke ubrań na biurku. Chwyciałam je i zauważyłam, że to były moje rzeczy, które miałam na sobie w dniu wypadku. Tylko, że teraz były czyste i wyprane. Przebrałam się tak szybko, jak tylko umiałam. Rzeczy były na mnie odrobinę na duże. Co mnie zastanawiało, to zachowanie Jasona. To wyglądało jak by był cały nową, inną osobą, a najgorszą częścią było to, że nawet nie wyglądał jakby tęsknił za mną. Przesunęłam się w stronę drzwi i przysunęłam ucho do nich, próbując usłyszeć kto to był i dlaczego Jason nie chciał bym zobaczyła.
- Dlaczego już jesteście w domu? - Jason zapytał.
- Poszło lepiej niż się spodziewaliśmy - odpowiedział głos z krztą radości.
- Więc macie pieniądze? - tym razem Logan zapytał.
- Oczywiście, że je mamy - bardziej znany głos odpowiedział.
Przesunęłam się w stronę drzwi, jak tylko zdałam sobie sprawę z tego o czym tak naprawdę rozmawiają. Czy to był gang Jasona, czy coś w ten deseń? Myślałam, że wie, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Wściekłość wzrosła, jak tylko słyszłam ich rozmawe. Nagle naszlo mnie silne uczucie, że ja nie chcę tutaj być. Miałam wewnętrzną walkę, czy powinnam wyjść z pokoju czy nie, gdy mój wzrok stawał się niewyraźny. Moje ciało słabło, a głosy były coraz dalej odemnie. Nogi się podemną ugięły, a ja sama poleciałam na brzuch. . Głosy ucichły i otworzyły się drzwi. Widziałam Jasona patrzącego na mnie ze strachem, zanim wszystko stało się czarne.
- Nadal się nie obudziła - ochrypły głos powiadomił wszystkich - Jak myślisz co się stało?
- To normalne - głos Logana.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytał sfrustrowany Jason.
- Ludzie, którzy byli w śpiączce, zazwyczaj nie mają nawet tyle siły co Jassica. Zastanawiające jest to, że reagowała i mówiła normalnie. Mózg musiał się przeciążyć w tak krótkim czasie - opwiedział Logan na jego pytanie.
Powoli otwierałam oczy, by nie zrobić niczego źle. Zauważyłam, że leżałam w tym samym łóżku, gdzie obudziłam się wcześniej.
- Obudziła się - ogłosił Logan, zauważając jak pierwszy.
Wszystkie pary oczu zwrócily się w moją stronę. Było pięciu chłopaków w pokoju. Jason ruszył w moją stronę, mówiąc innym by wyszli.
- Przestraszyłaś mnie - powiedział Jason, lekko się uśmiechając.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam.
- Robie, co?
- Jesteś taki inny.
- Taki sam jak ty.
- Nie, nie taki sam - opowiedziałam, wyrywając swoją rękę - Myślałam, że masz dosyć, z tą częścią życia.
- Więc, rzeczy się zmieniły i to nie ja byłem tym, który chciał się zabić - Jason powiedział, podnosząc głos.
- Słucham? Nie próbowałam się zabić!
- Więc co robiłaś przed tym autem ?
- Ja..ja myślałam - nie wiedziałam co odpowiedzieć, ponieważ nie chciałam mu mówić, że zobaczyłam w lesie dziewczynę. Pomyślał by, że oszalałam - Czy ty w ogóle tęskniłeś ?
Teraz Jason patrzył na mnie z niedowierzaniem - Myślisz, ze za tobą nie tęskniłem ? Oczywiście, że tęskniłem. Każdej nocy i dnia przez ostatnie siedem miesięcy siedzialem tutaj i modliłem się abyś ty się wreszcie obudziła, oczywiście, że tęskniłem.
Zanim mógł kontynuować, powiedziałam:
- Przepraszam - chwytając jego rękę ponownie, mocno ją ściskając.
- Myslę, że powinnaś pójść spać - Jason powiedział, odkładając moją rękę, wychodzą z pokoju i zostawiając mnie samą.
Coś z nim jest nie tak - pomyślałam, jak zamykał za soba drzwi.

__________________________

Z tej storny @white_libra. Miłej niedzieli.

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział I

Czułam jak życie ucieka powoli z mojego zdrętwiałego ciała. Jasne światło lśniło z dość dużej odległości, ale wciąż było wystarczająco jasne aby zmusić mnie do zamknięcia oczu. Wszystko stało się czarne i słychać było tylko przyciszone odgłosy rozmowy. Próbowałam otworzyć usta i coś powiedzieć, ale jedyne co usłyszałam to cisza.
Głośny dźwięk zmusił mnie do ruchu, i spróbowałam podnieść ręce by zasłonić uszy, ale opadły ciężko w dół niezdolne do ruchu. Policzyłam do pięciu zanim dźwięk się oddalił, lecz coś było nie tak. Czułam zimny wiatr owiewający moje ciało i asfalt po moimi bosymi stopami. Słyszałam odgłos klaksonu samochodowego nie daleko siebie. Otworzyłam oczy by przekonać się, że jasne światło zniknęło.
Zamiast tego, stałam na znajomej ulicy obok domu, którego wolałabym nie pamiętać. Była ciemna noc, a jedyne światło dawały latarnie uliczne. Spojrzałam na siebie, ubrana byłam w białą sukienkę, której nie potrafiłam sobie przypomnieć. Zrobiłam krok w stronę domu, ale natychmiast się cofnęłam, kiedy zauważyłam dziewczynę stojącą na przeciwko niego, czekającą na coś.
- Pomóc Ci w czymś? - zapytałam.
Nie odpowiedziała mi, więc zadałam pytanie ponownie, ale znów nie doczekałam się odpowiedzi. Nie odwróciła się ani nie spojrzała na mnie. Uznałam to za nieuprzejme więc podeszłam trochę bliżej dziewczyny, ale zatrzymałam znowu gdy odwróciła się i spojrzała wprost na mnie. Moje ciało zamarzło gdy zobaczyłam jej twarz.
To byłam ja.
To musi być sen, albo halucynacja, to na pewno nie dzieje się naprawdę. Druga ja nie wydawała się w ogóle zdziwiona moim widokiem ponieważ obróciła się o 90 stopni w drugą stronę kompletnie mnie ignorując. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale tak jak poprzednio jedyne co usłyszałam to cisza. To tylko sen, zapewniałam się, za chwilę się obudzę.
Chwilę później zauważyłam osobę w czarnej bluzie z kapturem zmierzającą w kierunku mnie i ...cóż mnie. Osoba ta przeszła całą drogę w naszą stronę, ale nie poszła dalej tylko położyła ręce na ramionach drugiej mnie. Ona odwróciła się i wtedy zdałam sobie sprawę co się dzieje. To nie był sen, to wspomnienie.
- Jason? - powiedziałam z nadzieją w głosie.
Nie spojrzał na mnie, lecz na drugą mnie.
- Cóż, witaj - dodał z uśmiechem na ustach.
Druga ja zaczęła oddalać się od chłopaka, ale ja wiedziałam co się teraz stanie. Jason mnie porwie i tak oto zacznie się koszmar.

- Nie chcę tego widzieć - powiedziałam drżącym głosem, zasłaniając oczy moimi dłońmi.
- Wiesz co to jest?! - usłyszałam krzyk.
Otworzyłam oczy zdziwiona, ponieważ nie pamiętam żeby mówił coś takiego. Kiedy otworzyłam oczy okazało się że nie jestem już na ulicy, byłam w domu w którym Jason mnie przetrzymywał.  Ciemnoczerwony napis na ścianie mówił "7". Druga ja stała parę metrów od Jason'a kręcąc głową.
- Tyle dni Ci zostało, zanim Cię zabiją - wytłumaczył, wciąż zdenerwowany.
Twarz dziewczyny zmieniła się na przerażoną. Pamiętam jak przestraszona byłam, oraz jak tęskniłam za domem. To było okropne. Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł kłamać i wmawiać mi, że umrę?

Sceneria zmieniała się i teraz siedziałam w łazience. Krzyk dochodzący zza drzwi przyprawiał mnie o dreszcze.
- Jessica? - Jason wrzasnął - Otwórz te pieprzone drzwi!
Spojrzałam za siebie i zobaczyła drugą mnie leżąca na podłodze, nieprzytomną. Poczułam, że całe moje ciało zaczęło się trząść, Jason kopnął drzwi i kilka chwil później był już w środku. Przez chwilę wydawało mi się, że spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok na drugą mnie. Krew spływała z rany, którą zrobiła nożem, który trzymała w drugiej ręce. Jason chwycił ręcznik, i próbował zatamować krwawienie, przyciskając materiał do rany.
- Nie pozwalam Ci umierać! - krzyknął - Słyszysz mnie Jessica?
- Co? - wyszeptałam zmieszana.

Jason, druga ja i ja staliśmy na ciemnej ulicy. Dziewczyna była smutna a łzy ciekły jej po policzkach. Jason z drugiej strony był zły.
- Co ty kurwa powiedziałaś? - brzmiał na prawdę groźnie - Wiesz co Jessica? Przestań być taka uczuciowa, to może ktoś Cię w końcu polubi.
- Nie, ty wiesz co? - druga ja krzyknęła - Nie mogę robić wszystkiego co mi każesz, bo nie jestem taka. Nie mogę przestać pokazywać moich uczuć! Nie mogę być taką oschłą osobą jak ty! Nikt nie może ukrywać swoich uczuć wiecznie, nawet ty, Jason!

Scena znów się zmieniła i stałam w sypialni. Jason leżał na łóżku a druga ja stałam przed nim. Nie wyglądali na złych, ani na smutnych.
- Możesz mi coś obiecać? - zapytał chłopak.
Nie słuchałam ich dalszej rozmowy bo wiedziałam co się stało. To był nasz pierwszy pocałunek. Gdzieś w głębi duszy pod uczuciami którymi darzyłam Jason'a, żałowałam tego, sama nie wiedząc dlaczego. Odwróciłam się, żeby nie musieć tego oglądać, ale zamiast ściany, sceneria znów się zmieniła.

Siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu, a Jason i inny mężczyzna siedzieli na przednich fotelach. To również pamiętałam.
- Dlaczego mnie nie zabiłeś? - druga ja zapytała cicho.
Jason wyglądał na nerwowego. Jego dłonie ścisnęły mocno kierownice.
- Proszę, odpowiedz mi - dziewczyna powiedziała nieco głośniej niż wcześniej.
- Na prawdę chcesz wiedzieć, dlaczego Cię nie zabiłem? - prawie że krzyknął.
Druga ja przytaknęła lekko zdziwiona. Zjechał na pobocze i zatrzymał samochód. Zaczekał chwilę zanim odpowiedział.
- Nie mogłem pociągnąć za spust - powiedział patrząc w jej brązowe oczy - Sprawiasz, że czuję się inaczej. Nie wiem dlaczego, ale tak jest i to mnie denerwuje. Kiedy trzymałem broń w mojej ręce i celowałem ją w twoją stronę, czułem się jak w piekle. Nie powinnaś przez to przechodzić, nikt nie powinien. Sprawiasz, że czuję się szczęśliwy, co nikomu innemu nigdy się nie udało. Kiedy Cię widzę, uśmiecham się nie mogę nic na to poradzić. Wiem, że źle Cię traktowałem, ale musiałem. Wiem, że nigdy nie będę w stanie Ci tego wynagrodzić i to mnie zabija. Nienawidzę widzieć jak cierpisz. Uwierz mi! Oddałbym wszystko żebyś mi się nie podobała, ale....
- Podobam Ci się? - druga ja mu przerwała, ale nie usłyszałam jego odpowiedzi, bo scena znów się zmieniała.

Tym razem nie przeskoczyło tylko o kilka dni, tym razem przeskoczyło o prawie cały rok. Ominęłam czas, w którym znalazłam mojego tatę. Odpychałam to wspomnienie tak długo, że nawet teraz nie mogłam go sobie przypomnieć.
Stałam parę metrów od Jason'a i drugiej mnie ale wciąż mogłam ich usłyszeć. To był pierwszy raz od czasu porwania kiedy widziałam Jason'a.
- Kto Ci to zrobił? - zapytał próbując dowiedzieć się prawdy.
- Upadłam - westchnęłam.
- Wiem, że kłamiesz - zaczął - Ktokolwiek to zrobił, nie zasługuje na Ciebie.
- Więc co z Tobą Jason? Już zapomniałeś o wszystkim co mi zrobiłeś? Zrujnowałeś mi życie, pobiłeś mnie i zabiłeś moją rodzinę. Jeśli ktoś na mnie nie zasługuje, to ty!
- Wiem, że to co zrobiłem było okropne, ale to tylko dla twojego własnego dobra.
- Dla mojego dobra?!
Jason przytaknął.
- To nie było dla mnie, tylko dla Ciebie! Wykorzystałeś mnie, żeby nie wpakowali Cię do więzienia, a teraz mówisz, że to dla mojego własnego dobra? Miałam normalne życie zanim mnie porwałeś, a teraz już nigdy takie nie będzie. Nie wiem czy zrozumiesz cokolwiek z tego co do Ciebie mówię, ale nie masz prawa mówić, że zrobiłeś to dla mnie! Nigdy nie wybaczę Ci tego, co mi zrobiłeś!
- Proszę nie rób mi tego.
- Zostaw mnie w spokoju, Jason!
- Proszę Jessica. Mogę Ci to wynagrodzić.
Druga ja tylko pokręciła głową i wyszła.

Scena zmieniła się. Stałam w salonie w moim domu. Druga ja leżała nieprzytomna na podłodze, pobita. Jason okładał....Jake'a. Od kiedy coś takiego się stało? Pamiętam część z tego, ale odpłynęłam myśląc że Jake wyszedł, zanim Jason był w stanie zrobić cokolwiek.
Wbiegłam pomiędzy nich, próbują ich powstrzymać, ale przepłynęłam miedzy nimi jak duch. Wydawało się, że w ogóle mnie nie zauważyli, wciąż się bijąc, póki twarz Jake'a była pokryta krwią a chłopak stracił przytomność. Jason odwrócił swoją uwagę na mnie, ale zanim zdążył zrobić cokolwiek, scena się zmieniła.

To był ten sam dzień, ale parę minut później. Jake był już przytomny, ale wciąż leżał na podłodze.
- Co do cholery? - zapytał zmieszany wstając z podłogi.
- Jeśli jeszcze raz ją dotkniesz, nie będziesz miał tyle szczęścia - zagroził Jason ignorując Jake'a.
- Nie będziesz o tym decydował. Jestem jej chłopakiem - wykłócał się.
- Już nie. Uznaj to za zerwanie - zakończył rozmowę Jason.
Jake spojrzał na Jason'a jeden ostatni raz zanim wyszedł z domu krzycząc: - To jeszcze nie koniec!
Scena zmieniła się gdy Jason uderzył ręką w ścianę w gniewie.

Stałam przed szkołą tym razem. Druga ja przebiegła obok mnie w stronę drzwi wejściowych placówki.
- Stój! - usłyszałam krzyk Jason'a tuż za mną - Odsuń się od drzwi.
Wszystko nagle działo się w zwolnionym tempie. Głośny wybuch wstrząsnął mną, gdy Jason pociągnął drugą mnie z dala od drzwi. Eksplozja sprawiła, że zarówno Jason jak i ja wpadliśmy na ziemię. Chłopak podniósł się i nakrył mnie swoim ciałem. Krzyczał coś, ale nie miałam siły odpowiedzieć. Chłopak podniósł mnie i zaniósł w jakieś bezpieczne miejsce.

Sceneria znów się zmieniła i stałam teraz w lesie, gdzie ostatnio widziałam Jason'a. Nie pamiętam co stało się po tym jak zastrzelił tego policjanta, a jedyna rzecz którą pamiętam to ucieczka, ucieczka póki nie dotarliśmy do jakiejś stacji benzynowej. Ostatnie co pamiętam to Jason wchodzący na stacje, a później wszystko stało się czarne. Zanim jednak odpłynęłam usłyszałam głos Jason'a mówiący :
- Kocham Cię. Nie zostawiaj mnie! Proszę.


---------------------------------------------------------------------------
Tadam! oto i jest ! Druga część Last Wish! Wiem, że bardzo na to czekaliście i przepraszam za opóźnienia!

WITAM WSZYSTKICH W LAST BREATH!

KAŻDY KTO TO CZYTA KOMENTUJE!!!

ZAJRZYJCIE DO ZAKŁADKI INFORMOWANI I PODAJCIE SWOJE TWITTERY!

KOCHAM WAS <3